Amy.
Zbiegając ze schodów, prowadzących do London Dance
Centre, usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i uśmiechnęłam w
stronę zbliżającego się do mnie Mazzi’ego.
- Hej – przywitał się ze mną.
- Cześć.
- Ledwo cię złapałem. Dokąd się teraz wybierasz?
- Właściwie to jak na razie nie mam żadnych
planów. Idę do domu – zgarnęłam pojedyncze kosmyki moich długich włosów
do tyłu.
Przeszliśmy przez ulicę i zaczęliśmy rozmawiać o
tym co się działo na dzisiejszych lekcjach. Swoją uwagę skupiłam na
przechodzących obok mnie ludziach, co jakiś czas zerkając na mojego rozmówcę.
Londyn to niesamowite miejsce. Codziennie można minąć tu człowieka o każdym
kolorze skóry, włosów, o przedziwnym stroju. Każdy jest tu sobą i nie musi
niczego udawać, by się przypodobać. Nic nie musi. Odwróciłam moją głowę w lewą
stronę i swój wzrok zatrzymałam na sukience znajdującej się na jednej z wystaw.
Przybliżyłam się do szyby i głęboko westchnęłam. Chciałabym pozwolić sobie na
wszystko, co mi się tylko podoba. Chciałabym przestać być ograniczaną przez
własną siebie. To chyba jedno z najgorszych uczuć. Nigdy nie mogłam pozwolić
sobie na to, co akurat bardzo chciałam. Mam nadzieję, że w końcu kiedyś stanę
na nogi i będę mogła spełnić moje małe marzenia. Sądzę, że to właśnie od nich
trzeba zacząć budować swoje szczęście. Jeszcze raz spojrzałam się na
beżowo-pudrową sukienkę i ruszyłam do przodu.
- Ładnie byś w niej wyglądała – uśmiechnął się do
mnie Mazzi.
- Niestety cenę też ma ładną – spojrzałam się na
niego.
- Od czasu do czasu można zaszaleć.
- Może… - powiedziałam cicho, chcąc uniknąć
rozwijania tego tematu.
Spojrzałam się w niebo i zaczerpnęłam głęboki
oddech. Dzisiaj było słonecznie, ciepło i bezchmurno. Wiał tylko delikatny
wiatr, który cały czas rozwiewał moje włosy. Zamknęłam na chwilę oczy, chcąc
rozkoszować się tą chwilą. Czasem powinniśmy zmienić nasze nastawienie. W
porównaniu z kimś innym jesteśmy wielkimi szczęściarzami, dlatego powinniśmy
doceniać to co mamy, nawet te drobnostki, póki nie jest za późno. Trzeba
korzystać z życia i dążyć do szczęścia. W każdy możliwy sposób. To właśnie
próbuję robić, odkąd tu jestem. Próbuję być szczęśliwa. Próbuję każdego dnia
wstawać w dobrym nastroju, doceniać to co mam i dobrze się przy tym bawić.
Czasami mi to nie wychodzi, czasem jest trudno, ale staram się.
- Chodźmy do mnie – przerwał ciszę Maz – Mieszkam
niedaleko.
- Nie chciałabym się narzucać – odpowiedziałam,
wahając się.
- Amy, daj spokój – zaśmiał się i złapał mnie w
pasie – Idziemy, będzie fajnie.
Przeszliśmy przez ulicę, a następnie mój kolega
prowadził nas do jego mieszkania. Przez całą drogę rozmawialiśmy się, co chwilę
wybuchając śmiechem. Mazzi jest bardzo pozytywną osobą. Często to dzięki niemu
zmieniam moje podejście do świata i humor od razu mi się poprawia.
- Jesteśmy na miejscu – oznajmił.
Chłopak mieszka w małym, przytulnym apartamencie
na ulicy, która zapewne tętni życiem
zarówno w dzień jak i w nocy. Ruszyliśmy w stronę salonu, który był
utrzymany w odcieniach bieli i beżu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam rozglądać
się dookoła.
- Ładnie tu masz – zwróciłam się do niego.
- Mama pomagała mi urządzać to mieszkanie –
wybuchł śmiechem.
- A mieszkasz z kimś jeszcze?
- Nie, sam. Chociaż zbyt wiele czasu to tu nie
spędzam. W ciągu dnia zajęcia, różne występy, plany, sesje, treningi – praca i
te sprawy, a wieczorem często imprezuję.
-No tak,, ja jestem jeszcze amatorką – spojrzałam
się w dół.
- Daj spokój – usiadł obok mnie – Musisz w siebie
uwierzyć, to pierwszy krok do sukcesu, masz talent, Amy, jestem pewien, że już
niedługo wiele osiągniesz.
- To miłe, dziękuję i lubię jak coś mówisz i
zwracasz się do mnie Amy.
- No widzisz – zaśmiał się i wstał z kanapy.
Obserwowałam kroki mojego kolegi, który właśnie
wchodził do połączonej z salonem kuchni.
- Kawy, herbaty, drinka, wódki, wina, piwa?
- Wiesz, alkoholu możemy napić się wieczorem, a
teraz poproszę o kawę – uśmiechnęłam się do niego.
W tym samym czasie poczułam wibracje mojego
telefonu, więc wysunęłam go z torebki. Dostałam wiadomość od Alex.
„hej, sorry, że przeszkadzam, ale mogłabyś wrócić
wcześniej do domu, jeśli to nie problem? Muszę zaraz wyjść, a Nina będzie
dopiero za godzinę xx”. Odpisałam jej, że za jakieś 15 minut będę w domu i
wstałam z sofy. Oparłam się o blat, obok Mazziego i spojrzałam mu prosto w
oczy.
- Przepraszam, ale chyba jesteś zmuszony sam wypić
tą kawę. Muszę wracać do domu i zostać z dzieckiem Alex. Naprawdę przepraszam,
obiecuję, że następnym razem to powtórzymy.
- Okej, to nie twoja wina – uśmiechnął się – Ale
następnym razem napijemy się czegoś mocniejszego.
- Wedle życzenia – zaśmiałam się.
- Odwiozę cię.
- Nie, pojadę autobusem. Dam sobie radę – ruszyłam
w stronę drzwi, jednak chłopak był szybszy.
- Odwiozę cię i już! – zakomunikował a ja głośno
westchnęłam.
Kiedy siedzieliśmy w samochodzie Mazza, spojrzałam
się na niego. Lubię go. Jest miły, zabawny i dobrze mi się z nim rozmawia.
Byłby idealnym chłopakiem, ale ja nie chcę na razie zbliżać się do niego na
tyle, by mu zaufać. Zresztą on zasługuje na kogoś lepszego. Ja potrafię tylko
bawić się uczuciami robiąc na złość mojemu byłemu.
***
Siedziałam w salonie z laptopem na kolanach,
spoglądając i zabawiając Chrisa. Chłopiec w jakimś stopniu
przypominał mi Zayna. Mieli prawie identyczne spojrzenia. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chciałabym mieć takiego przyjaciela. Takiego, który o mnie dba, troszczy się o mnie i kocha jak młodszą siostrę. Taka osoba jest często naprawdę nam potrzebna. Niektórzy nie zdają sobie nawet sprawy jakimi są szczęściarzami. W tym samym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi, więc głośno westchnęłam i krzyknęłam:
przypominał mi Zayna. Mieli prawie identyczne spojrzenia. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chciałabym mieć takiego przyjaciela. Takiego, który o mnie dba, troszczy się o mnie i kocha jak młodszą siostrę. Taka osoba jest często naprawdę nam potrzebna. Niektórzy nie zdają sobie nawet sprawy jakimi są szczęściarzami. W tym samym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi, więc głośno westchnęłam i krzyknęłam:
- Wejdź
- Hej. Wybacz, jeżeli jakoś pokrzyżowałam ci
plany. Jesteś już wolna – przywitała się Nina, którą obdarowałam uśmiechem.
- Nie ma sprawy. Właściwie to nie mam żadnych
planów, więc z wami zostanę.
- To bardzo miłe z twojej strony – usiadła na
fotelu i wzięła na kolana chłopca – Ciocia z nami jeszcze posiedzi, cieszysz
się? – zaczęła łaskotać Chrisa.
- Jak ty to robisz? – zaczęłam się jej przyglądać.
- To znaczy?
- Zawsze jesteś taka uśmiechnięta, rozpromieniona…
nie umiem tego opisać, twojej osobowości. Wydajesz się być taka szczęśliwa i
beztroska. Zdradź mi swój sekret.
- Niall. Tak naprawdę dzięki niemu jestem tu i
teraz. On mnie uratował.
- Jak to?
- Moje życie wyglądało kiedyś zupełnie inaczej – westchnęła
– Miałam trudne dzieciństwo. Mój tata był alkoholikiem. W wychowywaniu mnie
pomagała babcia, chciała dla mnie jak najlepiej. Byłam dziwnym dzieciakiem, a
kiedy zaczęłam dorastać wszystko się skomplikowało. Nienawidziłam siebie, zaczęłam
się samookaleczać, miałam ze sobą problemy. Bałam się, że nigdy nie będę miała
nikogo, ponieważ, gdy komuś zaufam i opowiem moją historię to zostanę wyśmiana.
Niall chciał mi pomóc, troszczył się o mnie i martwił. Nauczył mnie akceptować
siebie, pomógł rozwiązać problemy. Zmienił moje życie i podejście do niego.
Teraz jestem szczęśliwa i potrafię to okazywać. Dzięki niemu, wreszcie wszystko
jest dobrze – szeroko się do mnie uśmiechnęła.
- Nie spodziewałam się, że miałaś kiedyś tak
ciężko – położyłam kubek gorącej herbaty między nogi i spojrzałam przed siebie – Czasami wydaje mi
się, że niektórzy ludzie po prostu są szczęśliwi, mają wszystko, mają tak
łatwo, od samego początku.
- Każdy ma gorszy czas, trzeba po prostu czekać z
nadzieją, aż będzie lepiej – bo kiedyś na pewno będzie. Tylko cierpliwi ludzie
są tego warci.
- Mimo, że jestem w Londynie od niedawna, to
wszystko tak diametralnie się zmienia. Podoba mi się tu – uśmiechnęłam się do
niej.
- I co się dziwić – zaśmiała się – To miasto
zmienia życie każdego.
Między nami zapadła chwila ciszy, więc powróciłam
do oglądania telewizji i przeglądania różnych stron w moim laptopie. Niedługo
powinnam zacząć rozglądać się za jakąś pracą, ponieważ moje oszczędności powoli
się kończą. Póki co złożyłam dwie oferty i mam nadzieję, że dostanę chociaż
jedną pozytywną odpowiedź. Chciałabym pracować w Starbucks, ponieważ kocham to
miejsce. Jednak zobaczymy, co przyniesie los i gdzie mnie przyjmą.
- Wracając do tematu mojego chłopaka – przerwała
ciszę Nina, która patrzyła w swój telefon – Niall zaraz tu wpadnie, więc go
poznasz.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i zaczęłam
przeglądać twittera. Mam nadzieję, że wraz z chłopakiem nie przyjedzie tu Louis
i Harry, ponieważ dzisiaj nie mam ochoty na kłótnie, czy głupie docinki.
Blondynka wstała i poszła otworzyć drzwi, a ja zaczęłam bawić się zabawkami z
Chrisem. Usłyszałam dwa męskie głosy i zaraz po tym, do pokoju wszedł drobny
blondyn i uśmiechający się Harry.
- Jestem Niall Horan, miło cię poznać – chłopak
podał mi rękę.
- Amy Roberts – uśmiechnęłam się.
Horan usiadł ze swoją dziewczyną na kanapie, obok
mnie, a Harry zbliżył się do mnie i pocałował mnie w policzek na przywitanie.
Spojrzałam się na niego ze złością w oczach, co najwidoczniej bardzo go
rozbawiło.
- Przyjaciele tak się witają – wytłumaczył się,
złośliwie się uśmiechając.
- Aha – powiedziałam cicho pocierając dłonią mój
policzek.
- Daj spokój, doskonale wiesz, że dobrze całuję –
szepnął mi do ucha.
- Nic już nie mów – spojrzałam mu prosto w oczy
Nie rozumiem zachowania Stylesa. Próbuję go
rozgryźć, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Co się stało z tym chłopakiem?
Czy on naprawdę nie ma żadnych uczuć? Jak on w ogóle może się tak zachowywać,
po tym wszystkim co mi zrobił? Dlaczego to zrobił? Wzięłam głęboki oddech, chcąc
przegonić te myśli z mojej głowy. Nie wiem, czy chcę znać odpowiedzi na te
pytania. Przyglądałam się brunetowi, który zaczął bawić się z synem Alex. Muszę
przyznać, że wyglądało to bardzo słodko. Gdybym nie wiedziała jaki naprawdę
jest Harry, to wzięłabym go za opiekuńczego, troskliwego, miłego i delikatnego
chłopaka.
- Czemu jesteś taka zamyślona? Pewnie chciałabyś,
żeby to Louis siedział z tobą na kanapie.
- Na pewno wolałabym, jego niż ciebie –
odpowiedziałam.
Widziałam jak uśmiech z jego twarzy znika, a w
oczach pojawia się żal. Tylko przez takie ułamki sekund, gdy mówiłam mu coś
bardzo niemiłego, widziałam w jego twarzy dawnego Harrego.
Prawda jest taka, że Louis to wspaniały chłopak,
ale nie wiem, czy do siebie pasujemy. Jestem pewna, że by mnie nie skrzywdził,
ale chyba nic do niego nie czuję.
- Louis po nas przyjedzie, więc pewnie się z nim
dzisiaj zobaczysz – wtrącił się Niall.
- Okej – pokiwałam głową.
Harry prychnął pod nosem, ale nie zareagowałam.
Zamknęłam klapkę od laptopa i podniosłam się z kanapy.
- Chcecie coś do jedzenia, picia?
Ruszyłam w stronę stołu, ponieważ w mieszkaniu
Alex kuchnia połączona była z salonem i zaczęłam przygotowywać jedzenie. Chwilę
później podszedł do mnie Styles, który oparł się o jeden z blatów i w ciszy
przyglądał się mi.
- Co? – odgarnęłam moje długie włosy.
- Nic – kiwnął głową.
- Jesteś taki dziwny – powiedziałam sama do siebie
i zaniosłam lody z bitą śmietaną do Nialla i Niny. Przez chwilę przyglądałam
się parze. Widać, że są zakochani. Wtuleni w siebie rozmawiali, śmiali się cały
czas zerkając na dziecko. Niall musi być świetnym chłopakiem. Uśmiechnęłam się
sama do siebie, kiedy chłopak swoją dłonią zbliżył jej brodę do jego twarzy, po
czym obdarował ją pocałunkiem. Wyglądało to przeuroczo.
- Jak słodko – rzekł z ironią Harry.
- Sam pewnie im zazdrościsz – zaśmiałam się, a on
przewrócił oczami.
Chwilę później chłopak zwrócił się do mnie.
- Lepiej stąd chodźmy – nalegał znudzony.
- Ale gdzie?
- Naprzeciwko jest fajna kawiarnia.
- To bar – poprawiłam go.
- No i? Chodź.
***
Siedzieliśmy przy stoliku na zewnątrz popijając
piwo. Harry co jakiś czas opowiadał mi coś, lub śmiał się z przechodzących obok
nas ludzi. Nie miałam ochoty reagować na jego głupie zachowanie, więc tylko
spoglądałam na niego głośno wzdychając.
- Przepraszam, czy mogłabym poprosić o wspólne
zdjęcie? – podeszła do naszego stolika niska brunetka, wyglądała na około 16
lat.
- Jasne – Harry szczerze się do niej uśmiechnął i
wstał z krzesła.
Przyglądałam się tej sytuacji ze zdziwieniem.
Chłopak był miły, kulturalny i zabawny. Kiedy fanka odeszła, spojrzałam na
niego zszokowana.
- Dobrze udajesz.
- O co ci chodzi? – wybuchł śmiechem.
- Dla swoich fanów jesteś zupełnie inny.
- W ogóle mnie nie znasz.
- W ogóle cię nie rozumiem - dodałam.
Chwilę później wyszliśmy z baru i usiedliśmy na
schodach na ławce, w malutkim parku, który znajdował się na tej samej ulicy.
- Nie chcę być niemiła, ale dlaczego w ogóle tu
przyjechałeś? – zapytałam się.
- Wiesz, na razie mamy wolne, żadnych koncertów,
spotkań i tak dalej, po prostu się nudzę.
- Nie masz innych znajomych? Musisz ciągle
zawracać mi głowę?
- Amy, dlaczego jesteś taka nie miła? Co ja ci
takiego zrobiłem? Uwierz mi, mam wielu znajomych – zaczął się śmiać.
- Czasem mam ochotę przywalić ci w twarz –
spojrzałam przed siebie.
Siedząc z nim w tym parku, przypomniało mi się, że
zawsze popołudniami siadaliśmy w parku w Holmes Chapel i spędzaliśmy na ławce
prawie całe dnie. Było nam dobrze, ale jak widać wszystko się zmienia. Teraz
już sobie tego nie wyobrażam. Chciałabym go nigdy tu nie spotkać, jednak los
sprawił inaczej, ponieważ moimi jedynymi znajomymi są jego przyjaciele. Chory
przypadek. Jednak chyba tylko takie spotykają mnie w moim życiu.
- Amy – chłopak wstał, więc bez słowa podniosłam
się z ławki.
Staliśmy tak blisko siebie, że nasze nosy się
stykały. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, więc lekko zmarszczyłam czoło. Chłopak
złapał moje policzki i przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Spojrzał mi w oczy
po czym szybko położył usta na moich i zaczął je całować. Jedną dłoń położył na
moich plecach, drugą zaś zjechał pod brodę. Harry na początku całował mnie
powoli i namiętnie, jednak po chwili zaczął przyspieszać, przez co czułam jak
szybko jego klatka piersiowa podnosi się i opada.
- Co z tobą jest nie tak?! – uderzyłam go w twarz,
a następnie odsunęłam go od siebie.
- Kiedyś sama się o to dopominałaś – zagryzł wargę
– A poza tym miałaś ochotę mnie uderzyć.
- Jesteś nienormalny? Naprawdę nie rozumiesz, że
nie chcę mieć z tobą nic wspólnego? Jeżeli już musisz ciągle do mnie przychodzić,
to po prostu się opanuj! Ja nic do ciebie nie czuję – ostatnie słowa
powiedziałam zaciskając zęby i patrząc mu prosto w oczy.
Dopiero wtedy zauważyłam, że cała się trzęsę, a do
moich oczu napływają łzy. Odgarnęłam włosy z twarzy i przymknęłam na chwilę
powieki.
- Nie myśl, że ja za tobą latam, bo tak bardzo cię
kocham – wybuchł śmiechem – Po prostu to mnie bawi. Widzę jak się złościsz, jak
to przeżywasz, odpuść sobie. Czasem miło powspominać stare czasy.
- Po prostu się ode mnie odwal – powiedziałam
cicho.
- Zapomnij, nie przeoczyłbym takiej zabawy.
Dzisiaj powiedziałaś, że mnie nie rozumiesz. Może najpierw zrozum i
przeanalizuj to jak się kiedyś zachowywałaś i to jak się teraz zachowujesz. Nie
jesteś księżniczką.
- Ty za to jesteś chujem.
- A ty straszną hipokrytką, chcesz dalej się bawić
w to wymienianie? Nie wydaje mi się.
Odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam w
stronę domu. Byłam wściekła. Po prostu nienawidzę tego idioty, który tylko
mieszka mi w życiu i marnuje mój czas. Wolę się odwrócić i odejść niż się kłócić.
Mało brakowało, a przytoczyłabym do naszej rozmowy wydarzenia, przez które się
rozstaliśmy. Powstrzymuję się i nie mówię nic na ten temat, bo nie chcę okazać,
że mnie to w jakikolwiek zraniło.
- Poczekaj!
– podbiegł do mnie.
- Zniknij.
- Zapomnijmy o tym, co było przed chwilą. Tak będzie
lepiej.
- Brak mi już na ciebie słów – zbliżyłam się.
- Tak bardzo ci na mnie zależy? Tak bardzo cię
obchodzę, że nie będziesz potrafiła zapomnieć o naszym pocałunku?
- Marzysz – prychnęłam – Nic nie miało miejsca,
nie wiem o czym mówisz.
Staliśmy już pod kamienicą, w której mieszkam, a
Harry właśnie miał zamiar coś odpowiedzieć. Na szczęście przerwał mu Louis,
który podszedł do nas i przywitał się z nami.
- Cześć, Louis – przytuliłam się do niego, patrząc
prosto w oczy niezadowolonego Harrego.
- Co u ciebie? Może gdzieś się przejdziemy?
- Wszystko dobrze, z miłą chęcią, ale nie mam już
dzisiaj siły, przepraszam.
- Jak sobie życzysz. Alex już wróciła, a Nina
przed chwilą wyszła. Niall czeka w samochodzie, więc nie będziemy ci
przeszkadzać – Louis spojrzał na swojego przyjaciela – Harry, chodź.
***
Umyta i ubrana w piżamie przyglądałam się swojemu
odbiciu w lustrze. Naprawdę staram się i
robię co mogę, żeby zmienić coś w moim życiu. Próbuję być szczęśliwa. Nie zawsze
mi to wychodzi i czasem jednak mam gorsze dni. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do
pokoju mojej współlokatorki.
- Alex? – uchyliłam drzwi – Mogę dzisiaj z tobą
spać?
- Tak, jasne – spojrzała się na mnie zdziwiona –
Coś się stało?
- Nie – usiadłam na łóżku – To znaczy… nie, tak,
nie wiem.
- Możesz mi zaufać, postaram się pomóc.
Postanowiłam, że opowiem jej o dzisiejszym dniu i
tym beznadziejnym pocałunku.
- To było dziwne – blondynka skomentowała
zachowanie Harrego. – Musisz się zdecydować, którego chcesz, masz do wyboru
Mazziego, Louisa i Harrego. Oj, dziewczyno masz szczęście.
- Z mojej perspektywy wygląda to trochę inaczej.
- Będzie dobrze – uśmiechnęła się.
- Chris jest podobny do Zayna, nie wiem jak to
możliwe, ale ma coś z niego – powiedziałam patrząc się na zdjęcie dziecka.
- Co? Wydaje ci się – zaczęła się nerwowo śmiać.
Chwilę później, wtulone w siebie, zasypiałyśmy.
Alex ma rację, muszę sobie wszystko przemyśleć i będzie dobrze. W końcu kiedyś
musi. Zaczęłam analizować dzisiejszy dzień. Miłe spędzony czas z Mazzim,
pocałunek Harrego, spotkanie z Louisem… Mam mętlik w głowie, a najbardziej chciałabym, aby ten wysoki brunet z kręconymi włosami i złośliwym uśmiechem zniknął z mojego życia.
- Dobranoc – powiedziałam cicho i zamknęłam oczy.pocałunek Harrego, spotkanie z Louisem… Mam mętlik w głowie, a najbardziej chciałabym, aby ten wysoki brunet z kręconymi włosami i złośliwym uśmiechem zniknął z mojego życia.
Na wstępie chciałybyśmy podziękować, wam, czytelnikom i obserwatorom, bo jest was więcej niż na naszych poprzednich blogach, a to dopiero początek :) Mamy tylko nadzieję, że każdy kto czyta tego bloga wyrazi, nawet krótką opinię o naszym opowiadaniu. Wasze komentarze są dla nas naprawdę bardzo ważne, więc do dzieła. Do którego z chłopaków najbardziej pasuje Amy? Co sądzicie o zachowaniu Harrego? Jeżeli chcecie to możecie zadawać pytania, z chęcią na nie odpowiemy. Pozdrawiamy, Alex&Amy