sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 10

muzyka


Amy.

Przymknęłam moje powieki i wzięłam głęboki oddech. Będzie dobrze – powiedziałam sobie w myślach.
Ruszyłam w stronę sceny, unosząc się co chwila w powietrzu, starając się by każdy mój krok był zgodny z ułożoną wcześniej choreografią. To był mój moment. Kiedy stałam na środku sceny, spojrzałam się na widownię i spostrzegłam moich przyjaciół. Patrzyli się na nas z dumą. Alex, Nina, Niall, Louis, Liam i Harry lustrowali z zaciekawieniem tancerzy wzrokiem. Energicznie odmachnęłam rękoma i obróciłam się, a zaraz po tym ruchu dołączyła się do mnie Danielle, Mazzi i reszta tancerzy z mojej grupy. Po 15 minutach zeszłam ze sceny, gdyż moja rola w tym przedstawieniu już się skończyła. Usiadłam na podłodze zdyszana i zaczęłam przyglądać się występowi zza kurtyn. Byłam zadowolona, jednak mimo wszystko czułam zmęczenie i stres.
- Udało nam się – poklepał mnie po  ramieniu Mazzi.
- To było coś niesamowitego – wyszeptałam.
To właśnie taniec jest czymś, co sprawia mi radość. Mogę wtedy wyrazić siebie, swoje emocje i uczucia, pokazać jaka naprawdę jestem. Gdy tańczę nie przejmuję się nikim ani niczym, nie liczy się nic, oprócz obecnej chwili. Nie boję się wtedy być sobą i nie muszę nic udawać. Czuję się po prostu fantastycznie.
- Spodobało ci się? – po  chwili dosiadła się do mnie Danielle.
- Bardzo. To jest właśnie to co chcę robić – szeroko się do niej uśmiechnęłam.
Po jakiś 10 minutach występ dobiegł końca i zaczęto wywoływać nas na scenę po raz ostatni. Gdy usłyszałam moje imię i nazwisko z uśmiechem na twarzy i lekkim przerażeniem w oczach ruszyłam do rzędu tancerzy i ukłoniłam się. Spojrzałam się na Harrego, który delikatnie się do mnie uśmiechnął,  a następnie swój wzrok przeniosłam na Louisa i Alex, którzy nadal donośnie klaskali. Dopiero gdy kurtyny opadły, poczułam, że to koniec. Zrobiło mi się trochę przykro, ponieważ ostatnio żyłam tylko tym przedstawieniem. Mam nadzieję, że niedługo zorganizujemy nowy projekt.
- Gratulacje, poszło wam świetnie – nasz nauczyciel zaczął swoją przemowę na temat tego wydarzenia – Przyszło naprawdę dużo ludzi, każdy z nich zapłacił bilet o wartości 10 funtów. Część pieniędzy zostanie przelana na naszą uczelnię, a reszta będzie dla was. Powinniście być zadowoleni.
***
Cała nasza paczka wybrała się na imprezę do klubu, by oblać nasz sukces. Liam, Danielle, Mazzi, Zayn, Alex, Niall, Nina, Louis i Harry. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy patrzyłam na ich zadowolone twarze. Na szczęście był nasz pełny komplet. Nawet Alex udało się wymknąć z domu, gdyż Chrisem mieli zaopiekować się nasi sąsiedzi. Dzisiejszego wieczoru miałam zamiar dobrze się zabawić, ponieważ było co świętować, a poza tym przez ostatni czas żyłam w ciągłym stresie. Piłam kieliszek za kieliszkiem. W pewnym momencie Louis poprosił mnie do tańca.
Poruszaliśmy się w rytm szybkiej muzyki, a ja ciągle się śmiałam.
- Chyba ktoś tu trochę wypił – uśmiechnął się do mnie Louis.
- Wyluzuj – wybełkotałam.
- Skoro jesteś pijana to może powiesz mi wszystko, co leży ci na sercu. Co o mnie sądzisz?
- Jestem pijana, ale nie głupia – zaśmiałam się – Lubię cię, Louis.
Odsunęłam się od niego i udałam w stronę naszego stolika. Usiadłam i w ciszy przyglądałam się moim przyjaciołom. Zayn z troską i blaskiem w oczach patrzył na Clark, która podekscytowana opowiadała mu coś. Nadal ciężko uwierzyć mi, że Zayn to naprawdę ojciec Chrisa i że nie ma o niczym pojęcia. Malik ją kocha, wiem to, ona kocha jego. Tak bardzo im na sobie zależy, są dla siebie tacy uprzejmi, kochani, troskliwi. Zupełna przeciwność mnie i Harrego. Mulat musi dowiedzieć się prawdy, ponieważ ma do tego pełne prawo, a Alex nie powinna być dla niego nie fair. Poza tym, w przyszłości, Chris też powinien wiedzieć kto jest jego tatą. Jestem pewna, że tworzyliby cudowną, kochającą się rodzinę. Alex i Malik zapewniliby ich dziecku wszystko, czego jej brakowało w domu rodzinnym. Spełnialiby jego marzenia i stawiali jego szczęście na pierwszym miejscu, jednocześnie czerpiąc z tego radość. Wiem to i liczę na to, że moja przyjaciółka zrobi coś w tym kierunku.
- O czym myślisz? – zwrócił się do mnie Mazzi.
- O niczym i to jest właśnie piękne – odpowiedziałam bez zastanowienia.
Chłopak nic mi nie odpowiedział, więc spojrzałam się na niego. Uniósł jedną brew do góry, a na jego twarzy malował się uśmiech.  Wybuchłam nieopanowanym śmiechem.
- Chyba za dużo wypiłaś – pogłaskał mnie po policzku.
- Ktoś nam się tutaj wyluzował – wtrącił się Harry – Jak jesteś pijana, to chociaż śmieszna jesteś.
- Aha – powiedziałam ostro i odwróciłam wzrok.
Sięgnęłam po kolejny kieliszek. Czułam, że powoli zaczyna kręcić mi się w głowie, a informacje docierają do mnie w zwolnionym tempie. Wszystko, co mówili moi znajomi słyszałam w śmiesznie dziwny sposób. Zaśmiałam się sama do siebie i podniosłam głowę, żeby na chwilę się opanować. Tym razem moją uwagę skupił Niall i Nina, którzy rozmawiali między sobą na jakiś temat, co chwilę dając sobie dyskretne buziaki. Oni również patrzyli na siebie w ten wyjątkowy sposób. Chyba każdy wie jak to mniej więcej wygląda. Ze spojrzeń dwójki ludzi po prostu widać miłość. I nie trzeba ich doskonale znać, by wiedzieć, że są zakochani. Piękny widok.
- Kocham cię – powiedział blondyn, odgarniając swojej dziewczynie włosy za ucho i całując delikatnie w policzek.
- To takie słodkie. Miłość jest taka słodka, ale ja chyba nigdy takiej nie znajdę. Tak wam zazdroszczę – zaczęłam bełkotać, w ogóle nie myśląc o czym mówię – Mam na myśli to, że takie pary to właśnie ta wieczna miłość, a nie po prostu jakiś związek. Chciałabym kiedyś coś takiego przeżyć, ale wydaje mi się, że do nikogo nic takiego nie poczuję. Nie poczuję tego do nikogo odpowiedniego, bo chłopaki to skurwysyny. No oczywiście nie mam na myśli wszystkich, nie zrozumcie mnie źle, ale..
- Amy, uspokój się – złapała mnie za rękę Nina i podała mi szklankę z colą – Weź głęboki wdech i wydech, albo idź się przewietrzyć. Jesteś pijana. Korzystaj z tego i dobrze się baw, a nie, zadręczaj się jakimiś głupotami. To nie o to w tym chodzi. Dzisiaj balujemy – zaśmiała się i uniosła kieliszek, dając znak, żeby wszyscy się napili.
- Jednak mimo wszystko twoje mamrotanie jest bardzo ciekawe – pokiwał głową Harry.
Odwróciłam wzrok i zagryzłam wargę. W jednej chwili mój nastrój zmienił się o 180 stopni. Poczułam się bardzo samotnie. Chciałabym znaleźć kogoś do kogo będę mogła się przytulić, kogoś kto pocałuje mnie w czoło, nos, usta, szyję. Sięgnęłam po kieliszek, by przestać o tym myśleć. Nawet pomogło. Usłyszałam, że DJ gra piosenkę, do której zawsze lubiłam tańczyć więc podniosłam się i ruszyłam na parkiet. Dałam się ponieść chwili, zamknęłam oczy i po prostu tańczyłam. Chwilę później obok mnie znalazł się wysoki brunet o ciemnej karnacji. Przypominał trochę Zayna. Zaczęliśmy tańczyć razem, a jego ręce oplotły moje ciało. Chłopak zbliżył się bardziej i próbował mnie pocałować. Byłam pijana i nie myślałam racjonalnie. Chciałam się odstresować, zabawić, poczuć się dobrze, przez chwilę nie czuć samotności. Zamknęłam oczy i kiedy nasze usta zdążyły się musnąć, chłopaka silnym ramieniem odepchnął wściekły Harry.
- Odbijany – wysyczał przez zęby, patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem.
- O co ci chodzi? – spytałam się zdenerwowana.
- Gdyby nie ja za jakieś 15 minut skończyłabyś z nim w łóżku, nie panujesz na sobą – ścisnął moją rękę bardziej, obracając mnie.
- Może tego chciałam? – szepnęłam mu do ucha wściekłym głosem
-  Co? – zatrzymał mnie zszokowany Harry.
- To. Co cię tak dziwi? Po prostu chcę na chwilę poczuć się dobrze, ale jak zwykle ty musisz wszystko zepsuć – powiedziałam i odwróciłam się na pięcie, próbując oddalić od Stylesa. Chłopak jednak złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie
- Ała – skrzywiłam się – Zwariowałeś?!
Harry złapał tylko moją twarz w swoje dłonie i zaczął mnie całować. Alkohol chyba robił swoje, bo nie zaprotestowałam.
- Chcesz się poczuć dobrze? To ja będę tego powodem – szepnął i pociągnął za sobą.
Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi, ale byłam w takim stanie, że bez słowa poszłam za nim.
Wyszliśmy na zewnątrz czekając na jakąś taksówkę. Opieraliśmy się o ścianę, milcząc. Patrzyłam w niebo. Lubię ten stan. Lubię być pijana. Lubię nie myśleć o problemach, zmartwieniach. Lubię nie myśleć. Czuć się dobrze i beztrosko.
- Zimno – powiedziałam w końcu przerywając ciszę.
- Zaraz podjedzie samochód.
- Gdzie my  tak właściwie jedziemy? To bardzo głupie i nieodpowiedzialne, przecież normalnie bym na ciebie nawrzeszcz… - chłopak z szyderczym grymasem na ustach złapał mnie za ramię
- Przestań tyle gadać. Taksówka właśnie przyjechała – przerwał mi Harry.
Kiedy jechaliśmy po Londynie, przyglądałam się przez okno i doszłam do wniosku, że nocą jest jeszcze piękniejszy. Od tego wszystkiego zaczęło kręcić mi się w głowie, więc po prostu zamknęłam oczy.
***
Sama nie wiem kiedy znalazłam się w pokoju Harrego.
- Co się kurwa dzieje? – zapytałam się
- Chciałaś się wyluzować i poczuć się dobrze. Daj się ponieść chwili – uśmiechnął się do mnie – Jednym słowem oboje się upiliśmy.
Spojrzałam na niego i zaśmiałam się pod nosem, po czym ruszyłam w stronę łazienki. Dopiero tam, gdy przemyłam twarz zimną wodą dotarło do mnie jak pijana jestem.
- Oj, Amy, Amy, co robić? – mówiłam sama do siebie  - …nieważne, jesteś pijana, będzie co będzie.
Oparłam się o zimną, kafelkową ścianę i bezsilnie zjechałam plecami w dół. Głowę schowałam w dłoniach, przeczesałam włosy i wzięłam głęboki oddech. W jednym momencie nie czuję nic, a w następnym wszystko na raz. Chcę żeby wszystko się poukładało. Czemu ciągle Harry musi się pojawić i wszystko zepsuć? I czemu nie umiem mu ustąpić? Alkohol robi swoje, ale przecież słowo „nie” nie kosztuje wiele wysiłku. A co jeśli, ja coś do niego czuję? Nie, na pewno nie… Myśli w mojej głowie, nie dawały mi spokoju.
- Weź się w garść, Amy – znowu zaczęłam mówić sama do siebie – Wstań i sama przekonaj się, że nic do niego nie czujesz.
Muszę przestać zachowywać się jak jakaś wariatka, bo przecież nią nie jestem. To, że troszkę się zagubiłam nie oznacza, że zawsze tak będzie. Muszę sobie to wszystko poukładać i wiem, że dam radę. Jestem silna, mimo wszystko. Poradzę sobie.
Wstałam i szybkim ruchem otworzyłam drzwi.
- Nareszcie, już nie mogłem się doczekać – Harry przysunął mnie do ściany i zaczął całować po szyi.
Delikatnie jęknęłam i zamknęłam oczy. Oplotłam ręce wokół jego ramion, jeżdżąc palcami po jego plecach.
- Nie przestawaj – powiedziałam cicho.
Styles robił to co mówiłam, rozsuwając przy tym zamek od mojej sukienki. Ja w tym czasie rozpinałam jego koszulę. Moja sukienka, jak i jego ubrania zostały zrzucone na podłogę. Staliśmy w samej bieliźnie patrząc na siebie z… pewnego rodzaju pożądaniem w oczach. Chłopak pocałował mnie w usta i zaczęliśmy robić to szybko, namiętnie i zachłannie. Po chwili odsunął się i ruszył w stronę łóżka. Usiadłam mu na brzuchu, kiedy on zaczął zdejmować naszą bieliznę. Całowaliśmy się, coraz bardziej się do siebie zbliżając. Nasze ciała dotykały się, a my rozkoszowaliśmy się tą chwilą. W końcu Harry delikatnie we mnie wszedł, po czym przyspieszył swoje ruchy. Zaczęliśmy oddychać szybciej, w między czasie mamrotaliśmy coś pod nosem.
 Faktycznie miał rację, bo było mi dobrze. Alkohol sprawił, że nie sprzeciwiłam mu się, ani nie myślałam o konsekwencjach. Żyłam chwilą i wtedy niczego nie żałowałam.
- I co? – szepnął mi do ucha,
- Nie przestawajmy – zaśmiałam się, a on odgarnął mi włosy z twarzy.
Zaczęłam całować go po brzuchu zjeżdżając coraz niżej, później przekręciłam się, a on z znowu znalazł się nade mną. Uśmiechnął się, a ja przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
Kochaliśmy się jeszcze długi czas. Na koniec chłopak pocałował mnie w czoło i usnęliśmy wtuleni w siebie.
Obudziłam się z potwornym bólem głowy, przed 8 rano. Szybko podniosłam się z łóżka i dopiero wtedy dotarło do mnie co się między nami stało.
- Kurwa – szepnęłam sama do siebie.
Zaczęłam zbierać moje ubrania z podłogi i owinięta prześcieradłem pobiegłam na palcach do łazienki. W szybkim tempie założyłam moje wczorajsze ubrania, przemyłam szybko twarz i spojrzałam w swoje odbicie. Potargane włosy, sińce pod oczami i suche usta. Wyglądałam koszmarnie, ale czułam się jeszcze gorzej.
Przełknęłam ślinę i zacisnęłam pięści. Nie mam zamiaru się tu rozklejać. Wróciłam do sypialni, schowałam telefon do torebki i byłam gotowa do wyjścia. Spieszyłam się, gdyż nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie spotkał – a tym bardziej Louis. Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy. Wychodząc zatrzymałam się i spojrzałam na Stylesa, spał, delikatnie uśmiechając się. Byłam zła, na siebie i na niego, że doprowadziliśmy się do takiego stanu i popełniliśmy taką głupotę. Najlepiej byłoby, gdyby rano nic nie pamiętał. Wyszłam po cichu i szybko zbiegłam po schodach, delikatnie zamykając drzwi wyjściowe. Na dworze uderzyło we mnie zimno, ale nie przejmowałam się tym. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Gdy znalazłam się w metrze, czułam na sobie wzrok innych. Co prawda, nie znajdowało się tam wiele osób, ale widziałam, że każdy zwrócił na mnie uwagę. Nie dziwię im się, gdyż wyglądałam jak ostatni śmieć. Rozmazany makijaż, rozwalona fryzura, podarte rajstopy, sukienka, żadnego okrycia wierzchniego i opuchnięte oczy. Gdy wreszcie byłam na miejscu. Zdjęłam buty i od razu pobiegłam do mojego pokoju. Nie wiedziałam, gdzie jest
Chris, czy Alex nocowała w domu, czy może jest z nią Zayn, a może to ona poszła do niego. Nie chciałam tego sprawdzać. Nie chciałam zbędnych pytań, nie chcę, żeby inni się o tym dowiedzieli. Prawda jest taka, że teraz po wszystkim, gdy nie jestem już pijana, wiem jedno – żałuję, że to się stało. Czuję się z tym źle i wiem, że teraz wszystko skomplikuje się jeszcze bardziej. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny i mam tego świadomość, ale w tym momencie kompletnie nie wiem co zrobić. Potrzebuję czasu by to przemyśleć, poukładać… By wszystko było dobrze.






Po pierwsze chciałybyśmy was bardzo przeprosić. Naprawdę głupio nam, że musieliście czekać, na rozdział aż 3 miesiące. Mamy nadzieję, że mimo wszystko nam wybaczycie i wrócicie do czytania life is a trap, postaramy się was nie zawieść. Mamy jednak jakieś tam wytłumaczenie, gdyż jesteśmy teraz w liceum i nauka jest dla nas dość ważna, w tygodniu nie mamy czasu na odpoczynek, czy sen, a co dopiero pisanie rozdziałów, w weekendy niestety też czasu brakuje, ponieważ chcemy odpocząć, często są jakieś imprezy itp, oprócz tego mamy swoje życie prywatne i również pewne problemy, więc bardzo nam wybaczcie. Postaramy się dodawać rozdziały jak najszybciej to możliwe, bo powoli, powoli, zbliżamy się do końca. Chciałybyśmy więc, życzyć wam wszystkiego dobrego i zapraszamy do czytania, oraz prosimy o wyrozumiałość x - Amy