Amy.
Przymknęłam
moje powieki i wzięłam głęboki oddech. Będzie dobrze – powiedziałam sobie w
myślach.
Ruszyłam w stronę sceny, unosząc się co chwila w powietrzu, starając
się by każdy mój krok był zgodny z ułożoną wcześniej choreografią. To był mój
moment. Kiedy stałam na środku sceny, spojrzałam się na widownię i spostrzegłam
moich przyjaciół. Patrzyli się na nas z dumą. Alex, Nina, Niall, Louis, Liam i
Harry lustrowali z zaciekawieniem tancerzy wzrokiem. Energicznie odmachnęłam
rękoma i obróciłam się, a zaraz po tym ruchu dołączyła się do mnie Danielle,
Mazzi i reszta tancerzy z mojej grupy. Po 15 minutach zeszłam ze sceny, gdyż
moja rola w tym przedstawieniu już się skończyła. Usiadłam na podłodze zdyszana
i zaczęłam przyglądać się występowi zza kurtyn. Byłam zadowolona, jednak mimo
wszystko czułam zmęczenie i stres.
- Udało nam się – poklepał mnie po ramieniu Mazzi.
- To było coś niesamowitego – wyszeptałam.
To właśnie taniec jest czymś, co sprawia mi
radość. Mogę wtedy wyrazić siebie, swoje emocje i uczucia, pokazać jaka
naprawdę jestem. Gdy tańczę nie przejmuję się nikim ani niczym, nie liczy się
nic, oprócz obecnej chwili. Nie boję się wtedy być sobą i nie muszę nic udawać.
Czuję się po prostu fantastycznie.
- Spodobało ci się? – po chwili dosiadła się do mnie Danielle.
- Bardzo. To jest właśnie to co chcę robić –
szeroko się do niej uśmiechnęłam.
Po jakiś 10 minutach występ dobiegł końca i
zaczęto wywoływać nas na scenę po raz ostatni. Gdy usłyszałam moje imię i
nazwisko z uśmiechem na twarzy i lekkim przerażeniem w oczach ruszyłam do rzędu
tancerzy i ukłoniłam się. Spojrzałam się na Harrego, który delikatnie się do
mnie uśmiechnął, a następnie swój wzrok
przeniosłam na Louisa i Alex, którzy nadal donośnie klaskali. Dopiero gdy
kurtyny opadły, poczułam, że to koniec. Zrobiło mi się trochę przykro, ponieważ
ostatnio żyłam tylko tym przedstawieniem. Mam nadzieję, że niedługo
zorganizujemy nowy projekt.
- Gratulacje, poszło wam świetnie – nasz
nauczyciel zaczął swoją przemowę na temat tego wydarzenia – Przyszło naprawdę
dużo ludzi, każdy z nich zapłacił bilet o wartości 10 funtów. Część pieniędzy
zostanie przelana na naszą uczelnię, a reszta będzie dla was. Powinniście być
zadowoleni.
***
Cała nasza paczka wybrała się na imprezę do klubu,
by oblać nasz sukces. Liam,
Danielle, Mazzi, Zayn, Alex, Niall, Nina, Louis i Harry. Uśmiechnęłam
się sama do siebie, gdy patrzyłam na ich zadowolone twarze. Na szczęście był
nasz pełny komplet. Nawet Alex udało się wymknąć z domu, gdyż Chrisem mieli
zaopiekować się nasi sąsiedzi. Dzisiejszego wieczoru miałam zamiar dobrze się
zabawić, ponieważ było co świętować, a poza tym przez ostatni czas żyłam w
ciągłym stresie. Piłam kieliszek za kieliszkiem. W pewnym momencie Louis
poprosił mnie do tańca.
Poruszaliśmy się w rytm szybkiej muzyki, a ja
ciągle się śmiałam.
- Chyba ktoś tu trochę wypił – uśmiechnął się do
mnie Louis.
- Wyluzuj – wybełkotałam.
- Skoro jesteś pijana to może powiesz mi wszystko,
co leży ci na sercu. Co o mnie sądzisz?
- Jestem pijana, ale nie głupia – zaśmiałam się –
Lubię cię, Louis.
Odsunęłam się od niego i udałam w stronę naszego
stolika. Usiadłam i w ciszy przyglądałam się moim przyjaciołom. Zayn z troską i
blaskiem w oczach patrzył na Clark, która podekscytowana opowiadała mu coś.
Nadal ciężko uwierzyć mi, że Zayn to naprawdę ojciec Chrisa i że nie ma o
niczym pojęcia. Malik ją kocha, wiem to, ona kocha jego. Tak bardzo im na sobie
zależy, są dla siebie tacy uprzejmi, kochani, troskliwi. Zupełna przeciwność
mnie i Harrego. Mulat musi dowiedzieć się prawdy, ponieważ ma do tego pełne
prawo, a Alex nie powinna być dla niego nie fair. Poza tym, w przyszłości,
Chris też powinien wiedzieć kto jest jego tatą. Jestem pewna, że tworzyliby
cudowną, kochającą się rodzinę. Alex i Malik zapewniliby ich dziecku wszystko, czego
jej brakowało w domu rodzinnym. Spełnialiby jego marzenia i stawiali jego
szczęście na pierwszym miejscu, jednocześnie czerpiąc z tego radość. Wiem to i
liczę na to, że moja przyjaciółka zrobi coś w tym kierunku.
- O czym myślisz? – zwrócił się do mnie Mazzi.
- O niczym i to jest właśnie piękne –
odpowiedziałam bez zastanowienia.
Chłopak nic mi nie odpowiedział, więc spojrzałam
się na niego. Uniósł jedną brew do góry, a na jego twarzy malował się
uśmiech. Wybuchłam nieopanowanym
śmiechem.
- Chyba za dużo wypiłaś – pogłaskał mnie po
policzku.
- Ktoś nam się tutaj wyluzował – wtrącił się Harry
– Jak jesteś pijana, to chociaż śmieszna jesteś.
- Aha – powiedziałam ostro i odwróciłam wzrok.
Sięgnęłam po kolejny kieliszek. Czułam, że powoli
zaczyna kręcić mi się w głowie, a informacje docierają do mnie w zwolnionym
tempie. Wszystko, co mówili moi znajomi słyszałam w śmiesznie dziwny sposób.
Zaśmiałam się sama do siebie i podniosłam głowę, żeby na chwilę się opanować.
Tym razem moją uwagę skupił Niall i Nina, którzy rozmawiali między sobą na
jakiś temat, co chwilę dając sobie dyskretne buziaki. Oni również patrzyli na
siebie w ten wyjątkowy sposób. Chyba każdy wie jak to mniej więcej wygląda. Ze
spojrzeń dwójki ludzi po prostu widać miłość. I nie trzeba ich doskonale znać,
by wiedzieć, że są zakochani. Piękny widok.
- Kocham cię – powiedział blondyn, odgarniając
swojej dziewczynie włosy za ucho i całując delikatnie w policzek.
- To takie słodkie. Miłość jest taka słodka, ale
ja chyba nigdy takiej nie znajdę. Tak wam zazdroszczę – zaczęłam bełkotać, w
ogóle nie myśląc o czym mówię – Mam na myśli to, że takie pary to właśnie ta
wieczna miłość, a nie po prostu jakiś związek. Chciałabym kiedyś coś takiego
przeżyć, ale wydaje mi się, że do nikogo nic takiego nie poczuję. Nie poczuję
tego do nikogo odpowiedniego, bo chłopaki to skurwysyny. No oczywiście nie mam
na myśli wszystkich, nie zrozumcie mnie źle, ale..
- Amy, uspokój się – złapała mnie za rękę Nina i
podała mi szklankę z colą – Weź głęboki wdech i wydech, albo idź się
przewietrzyć. Jesteś pijana. Korzystaj z tego i dobrze się baw, a nie,
zadręczaj się jakimiś głupotami. To nie o to w tym chodzi. Dzisiaj balujemy –
zaśmiała się i uniosła kieliszek, dając znak, żeby wszyscy się napili.
- Jednak mimo wszystko twoje mamrotanie jest
bardzo ciekawe – pokiwał głową Harry.
Odwróciłam wzrok i zagryzłam wargę. W jednej
chwili mój nastrój zmienił się o 180 stopni. Poczułam się bardzo samotnie.
Chciałabym znaleźć kogoś do kogo będę mogła się przytulić, kogoś kto pocałuje mnie
w czoło, nos, usta, szyję. Sięgnęłam po kieliszek, by przestać o tym myśleć.
Nawet pomogło. Usłyszałam, że DJ gra piosenkę, do której zawsze lubiłam tańczyć
więc podniosłam się i ruszyłam na parkiet. Dałam się ponieść chwili, zamknęłam
oczy i po prostu tańczyłam. Chwilę później obok mnie znalazł się wysoki brunet
o ciemnej karnacji. Przypominał trochę Zayna. Zaczęliśmy tańczyć razem, a jego
ręce oplotły moje ciało. Chłopak zbliżył się bardziej i próbował mnie
pocałować. Byłam pijana i nie myślałam racjonalnie. Chciałam się odstresować,
zabawić, poczuć się dobrze, przez chwilę nie czuć samotności. Zamknęłam oczy i
kiedy nasze usta zdążyły się musnąć, chłopaka silnym ramieniem odepchnął
wściekły Harry.
- Odbijany – wysyczał przez zęby, patrząc na mnie
przenikliwym wzrokiem.
- O co ci chodzi? – spytałam się zdenerwowana.
- Gdyby nie ja za jakieś 15 minut skończyłabyś z
nim w łóżku, nie panujesz na sobą – ścisnął moją rękę bardziej, obracając mnie.
- Może tego chciałam? – szepnęłam mu do ucha
wściekłym głosem
- Co? –
zatrzymał mnie zszokowany Harry.
- To. Co cię tak dziwi? Po prostu chcę na chwilę
poczuć się dobrze, ale jak zwykle ty musisz wszystko zepsuć – powiedziałam i
odwróciłam się na pięcie, próbując oddalić od Stylesa. Chłopak jednak złapał
mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie
- Ała – skrzywiłam się – Zwariowałeś?!
Harry złapał tylko moją twarz w swoje dłonie i
zaczął mnie całować. Alkohol chyba robił swoje, bo nie zaprotestowałam.
- Chcesz się poczuć dobrze? To ja będę tego
powodem – szepnął i pociągnął za sobą.
Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi, ale
byłam w takim stanie, że bez słowa poszłam za nim.
Wyszliśmy na zewnątrz czekając
na jakąś taksówkę. Opieraliśmy się o ścianę, milcząc. Patrzyłam w niebo. Lubię ten
stan. Lubię być pijana. Lubię nie myśleć o problemach, zmartwieniach. Lubię nie
myśleć. Czuć się dobrze i beztrosko.
- Zimno – powiedziałam w końcu przerywając ciszę.
- Zaraz podjedzie samochód.
- Gdzie my
tak właściwie jedziemy? To bardzo głupie i nieodpowiedzialne, przecież
normalnie bym na ciebie nawrzeszcz… - chłopak z szyderczym grymasem na ustach
złapał mnie za ramię
- Przestań tyle gadać. Taksówka właśnie
przyjechała – przerwał mi Harry.
Kiedy jechaliśmy po Londynie, przyglądałam się
przez okno i doszłam do wniosku, że nocą jest jeszcze piękniejszy. Od tego
wszystkiego zaczęło kręcić mi się w głowie, więc po prostu zamknęłam oczy.
***
Sama nie wiem kiedy znalazłam się w pokoju
Harrego.
- Co się kurwa dzieje? – zapytałam się
- Chciałaś się wyluzować i poczuć się dobrze. Daj się
ponieść chwili – uśmiechnął się do mnie – Jednym słowem oboje się upiliśmy.
Spojrzałam na niego i zaśmiałam się pod nosem, po
czym ruszyłam w stronę łazienki. Dopiero tam, gdy przemyłam twarz zimną wodą
dotarło do mnie jak pijana jestem.
- Oj, Amy, Amy, co robić? – mówiłam sama do siebie - …nieważne, jesteś pijana, będzie co będzie.
Oparłam się o zimną, kafelkową ścianę i bezsilnie
zjechałam plecami w dół. Głowę schowałam w dłoniach, przeczesałam włosy i
wzięłam głęboki oddech. W jednym momencie nie czuję nic, a w następnym wszystko
na raz. Chcę żeby wszystko się poukładało. Czemu ciągle Harry musi się pojawić
i wszystko zepsuć? I czemu nie umiem mu ustąpić? Alkohol robi swoje, ale
przecież słowo „nie” nie kosztuje wiele wysiłku. A co jeśli, ja coś do niego
czuję? Nie, na pewno nie… Myśli w mojej głowie, nie dawały mi spokoju.
- Weź się w garść, Amy – znowu zaczęłam mówić sama
do siebie – Wstań i sama przekonaj się, że nic do niego nie czujesz.
Muszę przestać zachowywać się jak jakaś wariatka,
bo przecież nią nie jestem. To, że troszkę się zagubiłam nie oznacza, że zawsze
tak będzie. Muszę sobie to wszystko poukładać i wiem, że dam radę. Jestem silna,
mimo wszystko. Poradzę sobie.
Wstałam i szybkim ruchem otworzyłam drzwi.
Delikatnie jęknęłam i zamknęłam oczy. Oplotłam ręce
wokół jego ramion, jeżdżąc palcami po jego plecach.
- Nie przestawaj – powiedziałam cicho.
Styles robił to co mówiłam, rozsuwając przy tym
zamek od mojej sukienki. Ja w tym czasie rozpinałam jego koszulę. Moja
sukienka, jak i jego ubrania zostały zrzucone na podłogę. Staliśmy w samej
bieliźnie patrząc na siebie z… pewnego rodzaju pożądaniem w oczach. Chłopak
pocałował mnie w usta i zaczęliśmy robić to szybko, namiętnie i zachłannie. Po chwili
odsunął się i ruszył w stronę łóżka. Usiadłam mu na brzuchu, kiedy on zaczął
zdejmować naszą bieliznę. Całowaliśmy się, coraz bardziej się do siebie zbliżając.
Nasze ciała dotykały się, a my rozkoszowaliśmy się tą chwilą. W końcu Harry
delikatnie we mnie wszedł, po czym przyspieszył swoje ruchy. Zaczęliśmy oddychać
szybciej, w między czasie mamrotaliśmy coś pod nosem.
Faktycznie
miał rację, bo było mi dobrze. Alkohol sprawił, że nie sprzeciwiłam mu się, ani
nie myślałam o konsekwencjach. Żyłam chwilą i wtedy niczego nie żałowałam.
- I co? – szepnął mi do ucha,
- Nie przestawajmy – zaśmiałam się, a on odgarnął
mi włosy z twarzy.
Zaczęłam całować go po brzuchu zjeżdżając coraz
niżej, później przekręciłam się, a on z znowu znalazł się nade mną. Uśmiechnął
się, a ja przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
Kochaliśmy się jeszcze długi czas. Na koniec chłopak
pocałował mnie w czoło i usnęliśmy wtuleni w siebie.
Obudziłam się z potwornym bólem głowy, przed 8
rano. Szybko podniosłam się z łóżka i dopiero wtedy dotarło do mnie co się
między nami stało.
- Kurwa – szepnęłam sama do siebie.
Zaczęłam zbierać moje ubrania z podłogi i owinięta
prześcieradłem pobiegłam na palcach do łazienki. W szybkim tempie założyłam
moje wczorajsze ubrania, przemyłam szybko twarz i spojrzałam w swoje odbicie.
Potargane włosy, sińce pod oczami i suche usta. Wyglądałam koszmarnie, ale
czułam się jeszcze gorzej.
Przełknęłam ślinę i zacisnęłam pięści. Nie mam zamiaru się
tu rozklejać. Wróciłam do sypialni, schowałam telefon do torebki i byłam gotowa
do wyjścia. Spieszyłam się, gdyż nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie spotkał – a
tym bardziej Louis. Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy. Wychodząc zatrzymałam
się i spojrzałam na Stylesa, spał, delikatnie uśmiechając się. Byłam zła, na
siebie i na niego, że doprowadziliśmy się do takiego stanu i popełniliśmy taką
głupotę. Najlepiej byłoby, gdyby rano nic nie pamiętał. Wyszłam po cichu i
szybko zbiegłam po schodach, delikatnie zamykając drzwi wyjściowe. Na dworze
uderzyło we mnie zimno, ale nie przejmowałam się tym. Chciałam jak najszybciej
wrócić do domu. Gdy znalazłam się w metrze, czułam na sobie wzrok innych. Co prawda,
nie znajdowało się tam wiele osób, ale widziałam, że każdy zwrócił na mnie
uwagę. Nie dziwię im się, gdyż wyglądałam jak ostatni śmieć. Rozmazany makijaż,
rozwalona fryzura, podarte rajstopy, sukienka, żadnego okrycia wierzchniego i
opuchnięte oczy. Gdy wreszcie byłam na miejscu. Zdjęłam buty i od razu
pobiegłam do mojego pokoju. Nie wiedziałam, gdzie jest
Chris, czy Alex nocowała
w domu, czy może jest z nią Zayn, a może to ona poszła do niego. Nie chciałam
tego sprawdzać. Nie chciałam zbędnych pytań, nie chcę, żeby inni się o tym
dowiedzieli. Prawda jest taka, że teraz po wszystkim, gdy nie jestem już
pijana, wiem jedno – żałuję, że to się stało. Czuję się z tym źle i wiem, że
teraz wszystko skomplikuje się jeszcze bardziej. Trzeba brać odpowiedzialność
za swoje czyny i mam tego świadomość, ale w tym momencie kompletnie nie wiem co
zrobić. Potrzebuję czasu by to przemyśleć, poukładać… By wszystko było dobrze.Po pierwsze chciałybyśmy was bardzo przeprosić. Naprawdę głupio nam, że musieliście czekać, na rozdział aż 3 miesiące. Mamy nadzieję, że mimo wszystko nam wybaczycie i wrócicie do czytania life is a trap, postaramy się was nie zawieść. Mamy jednak jakieś tam wytłumaczenie, gdyż jesteśmy teraz w liceum i nauka jest dla nas dość ważna, w tygodniu nie mamy czasu na odpoczynek, czy sen, a co dopiero pisanie rozdziałów, w weekendy niestety też czasu brakuje, ponieważ chcemy odpocząć, często są jakieś imprezy itp, oprócz tego mamy swoje życie prywatne i również pewne problemy, więc bardzo nam wybaczcie. Postaramy się dodawać rozdziały jak najszybciej to możliwe, bo powoli, powoli, zbliżamy się do końca. Chciałybyśmy więc, życzyć wam wszystkiego dobrego i zapraszamy do czytania, oraz prosimy o wyrozumiałość x - Amy