Alex
Zwykły
wtorkowy poranek, wszystko robię w biegu. Dziecko, praca, dom, znajomi,
problemy, czasami to wszystko mnie przytłacza. Posadziłam Chrisa na kanapie i
włączyłam mu telewizję, wiem, to niezbyt dobre metody wychowania ale jakoś muszę
sobie radzić. Spakowałam swoje rzeczy do torby i ostatni raz przejrzałam się w
lustrzę poprawiając swoją niebieską spódniczkę.
Pocałowałam mojego synka w
czoło i wychodząc spotkałam Ninę, z którą przelotnie się przywitałam i zbiegłam
po schodach. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę metra i już po kilkunastu
minutach byłam na miejscu. Piękny dom zapierał dech w piersiach, zawsze o takim
marzyłam, a dzisiaj tu pracuję. Zadzwoniłam dzwonkiem. Po krótkiej chwili drzwi
otworzyły się a za nimi stała drobna kobieta ubrana w biały fartuszek.
- Pani Alex
Clark, fotograf, tak? – zwróciła się do mnie. Potwierdzająco kiwnęłam głową i
weszłam do środka. Od razu moim oczom ukazały się długie mahoniowe schody
prowadzące na górę, którymi zaraz poprowadziła mnie owa kobieta.
- Państwa
Parker nie ma, ale dzieci są już przygotowane.
Weszłyśmy do
dużego pomieszczenia, które przypominało salę balową. Na środku parkietu siedziała
dwójka dzieci, chłopczyk i dziewczynka, którzy od razu wstali gdy nas
zobaczyli.
- Dzieci to
pani Alex. – wskazała na mnie. – A to Max i Selena.
- Cześć,
gotowi na dobrą zabawę? – zwróciłam się do nich na co ich oczy zaiskrzyły.
- Moja
szefowa prosiła żeby zdjęcia były perfekcyjne.
- I takie
będą. – spojrzałam na kobietę. – Okej, ustańcie na środku.
Zrobili jak
poprosiłam, taniec - to miałam uchwycić, ustawienie ostrości, jeszcze raz
popatrzyłam na nich a
później w obiektyw, bezbłędnie, poradzili sobie bardzo dobrze, są tacy słodcy.
Robiłam im zdjęcia z różnych stron i w różnych strojach. Na koniec owa kobieta przyniosła najmniejsze dziecko
państwa Parker. Położyła je na łóżku, a ja poprosiłam Max’a żeby podszedł i
pocałował malucha w policzek, zdjęcie wyszło perfekcyjnie. Po dwugodzinnej sesji zaczęłam pakować swoje
rzeczy do torby.
- Dam
zdjęcia do obróbki i za dwa dni powinny być gotowe.
- Dobrze.
- To
do widzenia.
-
Do widzenia.
- Na razie dzieci.
- pomachałam w ich stronę i opuściłam rezydencję państwa Parker. Idąc powoli w stronę metra usłyszałam dźwięk
mojego telefonu. Spojrzałam na
wyświetlacz mojego iPhona i zauważyłam uśmiechniętą twarz mojego przyjaciela.
- Hej, Zayn.
- Hej, mała,
gdzie jesteś?
- Wracam
właśnie z pracy, a co?
- Nie, nic,
tak tylko dzwonię. Alex, wszystko w porządku?
- Tak, jest
dobrze.
- Zobaczymy
się później?
- Może
wieczorem, bo wychodzę jeszcze dzisiaj z Amy.
- Okej, to
napisz. Na razie.
- Trzymaj
się, Zayn.
Wrzuciłam
telefon do torebki i zeszłam po schodach w dół kierując się do podziemi, gdzie
czeka na mnie moje metro. Nie lubię środku publicznego transportu ale jest to o
wiele tańsze niż jazda taksówką. W
szybkim tempie weszłam po schodach i wbiegłam do mojego mieszkania. Zostawiłam rzeczy w przedpokoju i weszłam do
kuchni, napiłam się soku i skierowałam się w stronę salonu.
- Nina
chciała wcześniej wyjść, więc zajęłam
się Chrisem, chyba nie masz nic przeciwko? – blondynka spojrzała na mnie,
odrywając na chwilę wzrok od mojego syna, którego trzymała między swoimi
nogami.
- Nie –
odpowiedziałam i obdarzyłam ją uśmiechem.
– To co idziemy? – dodałam po chwili.
- Pewnie –
powiedziała podekscytowana Amy.
Wzięłam moją
torbę wrzuciłam do niej telefon, portfel, aparat i zarzuciłam ją na ramię. Zbiegłyśmy
po schodach, włożyłam Chrisa do wózka, który zawsze zostawiam na parterze, w
mojej kamienicy mieszkają zaufani ludzie, nie musze obawiać się, że ktoś mnie
okradnie. Wsiadłyśmy do metra i po
kilkunastu minutach byłyśmy już w centrum Londynu. Po chwili szłyśmy już
chodnikiem, w milczeniu przyglądałam się blondynce. Jest bardzo ładna, ma
idealną figurę i wręcz perfekcyjne rysy twarzy, wyjęłam aparat z torby i w
momencie kiedy na mnie spojrzała zrobiłam jej zdjęcie.
- Proszę,
nie. – spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Jesteś
piękna. – powiedziałam patrząc na zdjęcie i po chwili podniosłam wzrok z nad
ekranu żeby na nią spojrzeć. Uśmiechnęła się do mnie.
- Z tego co
wiem to zwiedziłaś już Londyn od strony zabytków, wiesz, miejsca nie do przeoczenia
jak Big Ben, London Eye czy Pałac Buckingham. – dziewczyna potwierdzająco kiwnęła
głową. – Jak widzisz tu mamy Oxford
Street, chyba nie muszę ci wyjaśniać o czym mówię, uwielbiam to miejsce,
obiecuje ci, że wybierzemy się tu na zakupy, panuje tu specyficzny, londyński
klimat.
Szłyśmy
dalej rozkoszując się widokiem naszego miasta.
- Tutaj
proszę, najlepszy, najdroższy, najbardziej ekskluzywny klub w mieście Ministry
of Sound, ale jak już wiesz my wolimy bardziej kameralne jak na przykład Funky
Buddha. – zaśmiała się blondynka lecz po chwili spoważniała i zapytała.
- Słuchaj
jak to jest z Louisem i Harrym? Wiesz ci wszyscy fani, ich przyjaźń i Larry
Shippers? – zaśmiałam się słysząc jej słowa.
- Chyba nie
uważasz, że chłopaki to geje?
- Nie, nie o
to chodzi. – zaczęła się tłumaczyć.
- Wiem, a
więc tak od początku łączyła ich taka braterska więź, później te wszystkie fanki
stworzyły Larrego, jakąś dziwną relacje pomiędzy nimi, to jest chore, bo coś
takiego nie istnieje. Larry był, to prawda, kiedyś była to jak już mówiłam
braterska przyjaźń pomiędzy Harrym a Louisem. Teraz tego już nie ma, chłopcy
nie są już ze sobą tak zżyci, to wszystko ich niszczy. W tym momencie to tylko
znajomi z zespołu, chociaż wiem, że tam gdzieś głęboko są dla siebie bardzo
ważni, ale czasami to nie wystarcza. Oni są najpopularniejszym boysband’em na
świecie, każdy ich ruch, gest, wypowiedź jest widziana, śledzona i bardzo często
przekręcana w mediach. Co z tego, że któryś z nich powie „jesteśmy najlepszymi
przyjaciółmi” jak cała reszta zrozumie „jesteśmy razem, tylko się ukrywamy”.
Ich przyjaźń powoli znika, wydaje mi się, że to też przez to, że ostatnio Harry
strasznie się zmienił. Wcześniej był dla mnie prawie idealny, delikatny,
opiekuńczy, pomocny, radosny, zawsze był uśmiechnięty, przyjaźniliśmy się. Teraz
nie wiem kim on jest, jest cholernie chamski, nieczuły, wyrachowany. Bardzo się
zmienił.
-
Zauważyłam. – westchnęła blondynka.
- A jaki był
wtedy? – spojrzałam na nią wymownie.
- Był
zupełnie inny. – Amy spojrzała przed siebie. – Był spełnieniem marzeń każdej dziewczyny,
był ideałem. Tak jak mówiłaś był opiekuńczy, pomocny, delikatny, kochający.
Miałam wrażenie, że dla mnie zrobi wszystko, odda mi cały swój świat, że będzie
ze mną już zawsze. Te pozostawione w nieładzie loki i szczery uśmiech z
dołeczkami. Teraz już go nie ma, jeśli na jego twarzy widnieje jakikolwiek uśmiech
to wtedy kiedy szydzi z ciebie, jest niemiły, ubliża ci. Nie wiem co się stało
z tym chłopakiem, nie wiem gdzie jest Harry Styles za czasów szkolnych, tego
człowieka nie znam i nie jestem pewna czy chcę poznać.
- Powiem ci
że Wembley Stadium to też bardzo ciekawe miejsce, byłam tam raz na koncercie
chłopaków, robi wrażenie. – szybko zmieniłam temat. – Słynne czerwone budki
telefoniczne przy, których chyba każdy
- Robi
wrażenie. – stwierdziła blondynka.
- Jedni mówią,
że to wandalizm ja uważam to za sztukę. –
uśmiechnęła się do mnie. – Ale tak naprawdę Londyn to zgiełk uliczny i ludzie,
przemili londyńczycy, którzy zawsze ci pomogą. To jest coś niesamowitego ta
atmosfera, każdy czuje się tu jak w domu i nigdy nie chce wyjeżdżać. Amy witaj
w domu. –spojrzałam na nią.
Wróciłyśmy
do centrum i usiadłyśmy w Starbucksie, mój synek zasnął w wózku, więc miałyśmy
chwilę tylko dla siebie rozkoszując się aksamitnym smakiem kawy. Poprawiłam się
na fotelu i westchnęłam ciężko na to co zastałam za oknem.
- Angielska
pogoda. – podzieliła moje niezadowolenie Amy.
- Nienawidzę deszczu. – upiłam łyk kawy. – A jak
w szkole?
- Dobrze, choreografowie
dają nam niezły wycisk ale mi to odpowiada, przyjechałam tu żeby spełniać
marzenia, żeby tańczyć, to jest to. Wiem, że chcę to robić w przyszłości, na
tym tylko się skupić, a ta szkoła zapewni mi wszystko.
- Liczę na
ciebie. – blondynka obdarzyła mnie szczerym uśmiechem. – Zapomniałabym, jeśli
chodzi o romantyzm polecam London Eye i przede wszystkim nocny spacer nad
brzegiem Tamizy. – szturchnęłam Amy w bok.
- Mogę ci
zadać dość prywatne pytanie? – zapytała dziewczyna.
- Pewnie.
- Czy ciebie
i Zayna łączy cos więcej niż tylko przyjaźń, to znaczy czy ty byś chciała żeby
tak było?
- Czy ja wiem,
jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i kocham go jak starszego brata to chyba wszystko.
– spojrzałam przez okno i zauważyłam właśnie Malika i jego dziewczynę, chłopak
usiłował uchronić Perrie przed deszczem, który padał na zewnątrz. Wyglądało to bardzo uroczo. Musiałyśmy
przerwać naszą rozmowę gdyż do środka weszła owa para.
- Cześć
dziewczyny. – uśmiechnął się do nas Zayn.
Przywitałam
się z nim i jego dziewczyną a następnie zapoznałam Amy z Perrie.
- Wycieczka
po Londynie udana? – zapytał mój przyjaciel.
- Jak najbardziej,
Alex pokazała mi wiele interesujących miejsc.
-
Zaprowadziła cię na „Ulice Graffiti”? – zaśmiał się pod nosem.
- Tak,
inspirujące miejsce.
- Widzisz! –
wskazałam palcem na ,Mulata.
- Zayn
uważa, że niema w tym miejscu nic ciekawego ani wartego poświęcenia uwagi, ja się
z tym nie zgodzę. – wytłumaczyła Edwards.
- Ale
przecież sam nawet masz tatuaż tego typu. – Amy złapała go za przedramię.
- To jest
komiks, a nie! To nas różni, Alex jest za graffiti a ja za komiksami. – wszyscy zaczęliśmy
się śmiać z bezsensownej wypowiedzi Malika.
- My
będziemy się zbierać. – stwierdziłam.
- Podwiozę
was. – zaoferował się mój przyjaciel.
- A Perrie?
- Ja i tak już
idę na próbę. Jedźcie. – powiedziała dziewczyna.
Pożegnałyśmy
się z nią i ruszyliśmy do samochodu Zayna. Delikatnie wyjęłam Chrisa z wózka i
usiadłam na przednim siedzeniu. Jechaliśmy milcząc, każdy z nas był pochłonięty
swoimi myślami. W końcu znaleźliśmy się pod naszą kamienicą, było już dość
późno. Położyłam Chrisa w jego łóżeczku, przykryłam kołdrą i weszłam do salonu.
- Ja będę
się już kładła, jutro rano mam zajęcia.
- Okej,
dobranoc.
- Dobranoc. –
dodał Zayn, a Amy zniknęła za drzwiami prowadzącymi do łazienki. Spojrzałam na
mojego przyjaciela, który wygodnie rozsiadł się na kanapie i przymknął oczy,
miał na sobie szare, krótkie dresy z logiem FC Barcelona i moją ulubioną koszulkę
„WHY THE FUCK NOT?”, którą często mu
zabieram.
- Zmęczony? –
usiadłam obok niego.
- Bardzo.
- Potrzebny
ci odpoczynek.
- Właśnie
teraz odpoczywam, nawet nie wiesz jak lubię tu przychodzić i po prostu
przebywać z tobą.
- Tak już
działam na ludzi. – otworzył oczy i zaczął się śmiać. Usiadł naprzeciwko mnie
krzyżując nogi. Patrzył chwilę w przestrzeń, aż w końcu się odezwał.
- Nie masz
czasami wszystkiego dość? Tak, że chcesz to rzucić, zostawić, wyjechać i być
wolnym. Nie zamartwiać się już niczym, pozbyć się wszystkich problemów, tylko
żyć, oddychać, śmiać się. Nie masz wrażenia, że wszystko co robisz i tak nie ma
sensu i tak dla nikogo się nie liczy i może dla ciebie jest to kurewsko ważne
to dla tego całego pieprzonego świata jest niczym? – widziałam, że zaczyna się
denerwować więc złapałam go za rękę, splótł nasze palce, to zawsze go
uspakajało – mój dotyk. – Nie
masz wrażenia, że ty nie istniejesz po to żeby żyć
tylko dla innych ludzi, którzy tak naprawdę cię nie kochają tylko tak myślą, bo
nawet nie wiedzą czym jest miłość? Nie jesteś czasem zmęczona wszystkim, nic
nie sprawia ci przyjemność, nic cię nie cieszy, nie uśmiechasz się? Nie jesteś?
– spojrzał mi w oczy.
- Ja jestem.
Nawet nie wiesz jak często. – usiadłam do
niego przodem i położyłam dłonie na jego policzkach. – Uśmiechnij się. – wyszeptałam.
- Alex…
- Uśmiechnij
się. – powtórzyłam głośniej. – Dla mnie.
Zrobił to,
wygląda wtedy idealnie, bo jest szczęśliwy.
- Ludzie
często biorą mnie za dziecko. Mój wygląd, sposób bycia, uważają że na siłę chcę
zatrzymać się w czasie i nie dorosnąć. Mówią, że zachowuję się jak dziecko, wymuszam
różne rzeczy, zawsze muszę dostać to co chcę, jestem kapryśna i nikt nigdy nie może
podnieść na mnie głosu. Może to prawda, zachowuje się tak bo chyba tak naprawdę
to ja dorosłam z was wszystkich najszybciej, to ja mam dziecko, muszę się nim
codziennie opiekować, być odpowiedzialna, zapewnić mu wszystko, ubrania,
jedzenie, jestem z tym sama. Wkurza mnie gdy ktoś kto ma wszystko użala się nad
sobą, bo coś akurat mu nie pasuje, denerwuje go czy przytłacza. Bo ty, Zayn, ty
masz wszystko, pieniądze, które może szczęścia nie dają, ale dzięki nim możesz
mieć wszystko, możesz kupić każdą rzecz i spełniać swoje marzenia i nie tylko
swoje, masz kochającą rodzinę, dziewczynę, masz wspaniałych przyjaciół, braci z
którymi śpiewasz w najpopularniejszym zespole, zdobyłeś już chyba każdy kraj.
Znam cię bardzo dobrze i wiem, że nie potrafisz korzystać z tego co masz.
Uwierz mi, inni nie mają tak wiele. Nawet połowy tego co ty. – cały czas na mnie
patrzył. Po raz kolejny położyłam dłonie na jego policzkach. - Ja jestem
i mam wrażenie tego wszystkiego, ale nie ty. Ty jesteś szczęściarzem!
Wziął moje
małe dłonie w swoje ręce i pocałował ich wewnętrzną stronę.
Na wstępie, chciałybyśmy przeprosić, za to, że tak długo nie dodawałyśmy rozdziału, ale miałyśmy pewne problemy, jak już niektórzy z was wiedzą, co nie wynikało z naszej winy. Mamy tylko nadzieję, że przez tą przerwę nikt z was nas nie opuścił i dalej będziecie czytać nasze opowiadanie. Chcemy też prosić was, abyście wyrażali szczere opinie w komentarzach, bo to naprawdę wiele dla nas znaczy. Jeżeli jesteście stałymi czytelnikami - jeśli jeszcze tego nie robicie - to zaobserwujcie bloga.
Co sądzicie o życiu Alex? O życiu Zayna? Czy Alex ma rację i Zayn przesadza? A co uważacie o relacjach Amy i Alex? Możecie też zadawać pytania nam, oraz bohaterom. Pozdrawiamy i życzymy miłego weekendu :)
Na wstępie, chciałybyśmy przeprosić, za to, że tak długo nie dodawałyśmy rozdziału, ale miałyśmy pewne problemy, jak już niektórzy z was wiedzą, co nie wynikało z naszej winy. Mamy tylko nadzieję, że przez tą przerwę nikt z was nas nie opuścił i dalej będziecie czytać nasze opowiadanie. Chcemy też prosić was, abyście wyrażali szczere opinie w komentarzach, bo to naprawdę wiele dla nas znaczy. Jeżeli jesteście stałymi czytelnikami - jeśli jeszcze tego nie robicie - to zaobserwujcie bloga.
Co sądzicie o życiu Alex? O życiu Zayna? Czy Alex ma rację i Zayn przesadza? A co uważacie o relacjach Amy i Alex? Możecie też zadawać pytania nam, oraz bohaterom. Pozdrawiamy i życzymy miłego weekendu :)